25 lipca 2010

Bolesław Augustis



Fot. Bolesław Augustis
W 2004 roku kilkaset rolek filmu i kilkadziesiąt szklanych negatywów sprzed II wojny światowej w starej szopie przy ul. Bema w Białymstoku znaleźli bawiący się chłopcy. Całość trafiła do fotoreportera GW Grzegorza Dąbrowskiego, który zajął się ich zabezpieczeniem i archiwizacją.
Na początku 2010 roku Urząd Miejski w Białymstoku oraz Wyższa Szkoła Administracji Publicznej wsparli finansowo na wniosek Stowarzyszenia Widok publikację Albumu “Augustis” (210 stron z przedmową Wojciecha Nowickiego).
Album do nabycia w Galerii Arsenał lub Księgarni Akcent.

Kim jest Augustis, zadaję sobie pytanie, i natychmiast je skreślam, bo odpowiedź mi obojętnieje wobec jego zdjęć. Podobnie, jak się to dzieje w przypadku innych autorów, którzy cichcem, dzięki talentowi, rozmiarowi przedsięwziętych prac przekradli się do fotograficznego czyśćca – wywodząc się gdzieś spośród ambitnych fotoamatorów, spośród rzemieślników rodem z drewnianej budki, dochrapali się pośmiertnego uznania.(...) Jeśli nazwa jest konieczna, możnaby powiedzieć, ze Augustis był dokumentatorem. Szwendał się, pewnie miał kilka miejsc, gdzie czyhał na ofiary. Zaproszony do pracy, robił zdjęcia w dowolnej sytuacji, każdemu człowiekowi, każdemu zdarzeniu. Z jego zdjęć można odbudować kawał świata, który od dawna zapadł się pod ziemię. Jest w nim miasto, Białystok, mówiące różnymi językami; miasto na wpół parterowe i drewniane, na wpół elegancko wymurowane i wysokie na dwa piętra; na wpół porządnie wybrukowane, na wpół w rozdeptanym błocie, utrwalonym przez pierwsze mrozy aż do wiosny. Miasto rozkrzyczane, rozgorączkowane podczas manifestacji (te Augustis chętnie dokumentował), to znów pogrążone w wielomiesięcznym letargu, bo mrozy, umierają dzieci, żadnych rozrywek, tylko bieda za progiem. Bywają tu zdarzenia jak z innego świata: ulicą kroczy wielbłąd, z tablicami po bokach; na nich malunki tygrysa i słonia – tak się reklamuje cyrk „Korona”, ale obraz wygląda jak surrealistyczne szaleństwo, zrodzone nie w naturze, ale w czyjejś głowie (Wojciech Nowicki, z przedmowy do albumu)
***
Mam pomysł Wychowałem się w Białymstoku przy ul. Bema. Biegałem po ulicach, podwórkach, garażach, pośród starych, drewnianych domków tej dzielnicy miasta. Być może widziałem chlewek w którym czekały na swój czas negatywy Augustiusa. Kochanowskiego, Angielska, Mohylowska, Witebska, Kurpiowska, Młynowa... Dziś w tą dzielnicę wgryzają się deweloprzey, wykupują działki, burzą domy, leją asfalt. Uzmysławiam sobie podstawową funkcję fotografii – utrwalenie w pamięci fizycznych resztek naszej tożsamości.
Mam pomysł. Będąc wkrótce w Białymstoku zapuszczam się tam z aparatem. Fuji Reala już czeka w lodówce:)
***
Wystawę fotografii Bolesława Augustiusa do 15 sierpnia można oglądać w Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku.

2 komentarze:

bawgaj pisze...

z przyjemnoscia poczekam na ciag dalszy ;]

vivideyes pisze...

Wlasnie nabylam. Album super!