28 grudnia 2009




Zamość, Nowe Miasto, "Ryneczek"
Aby twórczo spożytkować ostatnie 3 dni wybrałem się z aparatem na spacer...

28.12.2009

W telewizji śniadaniowej TVN od rana radzą jak leczyć poświąteczne bóle brzucha i co zrobić z niechcianymi prezentami. Dwoje ekspertów sugeruje rozwiązać drugi problem sprzedażą na allegro. 

25.12.2009, Boże Narodzenie

W telewizji śniadaniowej dzień wcześniej królują tematy: co modnego włożyć na Wigilię, jak gustownie przybrać stół, ile kalorii zawierają potrawy? Relacja ze Złotych Tarasów- gwiazdy śpiewają tvnowską  pieśń świąteczną.

Paulina Wilk (Rzeczpospolita, 24-27 grudnia):  Mało kto mówi otwarcie, że się tych dni boi. Chociażby milczenia przy wigilijnym stole, kiedy po wielodniowej manii kupowania, pieczenia, sprzątania, stania w kolejkach i korkach, przepychania się w tłumie, kończenia zawodowych zleceń, po całej tej rozgrywającej się w nerwach walce z czasem siadamy naprzeciwko siebie…i nie bardzo wiemy po co. Nagle jesteśmy blisko, bezradni i skrępowaniami wymaganiami chwili.

Pasterka; wychodzę osłabiony, z obolałymi od stania, napiętymi łydkami nóg. Tłum i zaduch, większość przyjmuje komunię świętą.

Jan Witold Suliga o zatraconej świętości (Newsweek, 27.12.2009): Dziś, podobnie jak w starożytnym Rzymie, sfera sacrum się spłaszcza i kurczy. Każdy schyłek cywilizacji obfituje w takie zjawiska. Albo więc nasza cywilizacja z takich bądź innych powodów runie, albo jej miejsce zajmie zupełnie coś nowego, z taką ofertą duchowości, religijności i świętości, której w tej chwili nie jesteśmy jeszcze w stanie przewidzieć.

SMS świąteczny od koleżanki żony: „Karpia szalonego, renifera pijanego, Mikołaja bogatego, bałwana śnieżnego, Sylwestra szampańskiego oraz szczęśliwego Roku Nowego”

24.12.2009

Witold Krassowski, w Radiowej Trójce przy okazji wydania albumu „Powidoki z Polski 1989-2009”: (piszę z pamięci) Dziś nie ma takich twarzy jak w latach 90tych. Tak silnych emocji już nie widać, a zamiast widocznego zmęczenia jest nuda. W życiu społecznym nastąpiło rozczłonkowanie postaw dążeń i zachowań, brak wspólnych przeżyć. Większość zjawisk dzieje się pod powierzchnią, dlatego jest niemożliwe do sfotografowania.

 Pod choinkę żona sprezentuje mi antologię „20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła”. Przypadkowo spotykam ją w księgarni. Idealny prezent to prezent przez nas wybrany. Dobry ten Szczygieł – myślę. Jak nie można polubić dziennikarza układającego takie obrazy: 

14.08.89

Zapiszę ten dzień. Wyszedłem z „Na przełaj” i na rogu Wiejskiej i Prusa szok.

Polędwica sopocka!

Takie długie kawały i prawie nikogo w sklepie. Kupiłem wędlinę bez bicia się z ludźmi! bez krzyku! bez poniżania! Kilo siedemdziesiąt, długa, pachnąca, różowa. Mam 23 lata i to moja pierwsza w życiu prawdziwa własna polędwica.  

Niepokojąco skojarzyłem przez chwilę „Ocalonego” Różewicza.

Artykuł w Rzepie (24-27 grudnia) o motywach kart świątecznych wysyłanych przez firmy i urzędy:

Komenda Stołecznej Policji – na ilustracji znalazła się butelka szamana i cztery kieliszki, dość dziwnie współgrające ze zdaniem „wielu głębokich i radosnych przeżyć”

Stary Browar w Poznaniu – okładkę zdobi choinka i napis „Stary Browar – zimowych życzeń”

Koncern energetyczny RWE – fotka garnka z hasłem „barszcz z przykrytymi uszkami mniej wyparowanej energii”

Otwieram kopertę z życzeniami od znajomej firmy doradczej: "Merry Christmas and a Happy New Year".  

21 grudnia 2009

Nobuyoshi Araki

Niektórzy twierdzą, że tworzy kicz. Ja tak nie uważam.

14 grudnia 2009

13 grudnia in memoriam

13 grudnia 2009, Warszawa, Plac Zamkowy 

9 grudnia 2009

Autoportret z żoną i modelką

"Self-Portrait With Wife and Models, Paris, 1981” 
Są takie fotografie, wobec których przechodzimy obojętnie, ot, kolejne ładne zdjęcie naszego ulubionego/znajomego fotografa. Obrazy, które czekają na swoją chwilę….
Przejrzałem większość fotografii Newtona kilka razy, najczęściej na ekranie komputera; od początku byłem Jego fanem i miłośnikiem; stanowił on punkt odniesienia do fotografii kreacyjnej, mody i całego tego glamuru, ale bardziej do używania fotografii jako narzędzia osobistej twórczości,  wykrzyczenia własnego ego. Później odkryłem nasz wspólny dzień urodzin, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia.
Myślę, że każdemu z nas przypisano jakiś specyficzny ślad wizualny, być może obraz, rysunek, film, być może fotografia, kolaż, witraż. Nie istotna forma, ważna treść. Niczym Anioł Stróż od czasu do czasu daje znać o sobie. Przychodzi on niespodziewanie, często w najbardziej banalnej sytuacji. I odtąd w nas siedzi.
Dzieciaki jak zwykle tłuką się w potoku krzyku i wisku, a ja z palcami w uszach przelatuję mikołajowy prezent „Fotografia XX wieku”. I oto otwiera się Autoportret Helmuta Newtona. W druku jest to zupełnie inny obraz. Tyle drobiazgów umknęło mojej uwadze, tyle wskazówek, jakie mi pozostawił. No i najważniejsze – rozsunięta zasłona. Jakże nie mogłem jej wcześniej zauważyć? A pasażer auta? Kim on jest, co tu robi i dlaczego do cholery patrzy w kadr?

8 grudnia 2009

Portret studenta

Fot: 24 studentów Warszawskiej Szkoły Fotograficznej 

2 grudnia 2009

Max Kirnberger




Max Kirnberger (1902 – 1983) syn pocztowego urzędnika, podczas wojny niemiecki oficer pracujący m.in. na Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie w dziale łącznościowym Wermachtu. Pasjonat historii sztuki i fotografii.  Przeglądając tych kilka, jakże unikalnych i pięknych zdjęć, próbuję wejść w skórę fotografa i fotografowanych. Jakie były jego intencje?- czysto poznawcze, podobne do naszych, gdy przywozimy z egzotycznego kraju setki utrwalonych w kadrze miejsc i osób,  a może estetyczne – zapisanie  w obrazie ciekawego pejzażu, architektury, twarzy, a może badawcze – systematyzacja typów ludzkich narodu, przeznaczonego do eksterminacji? Co czuli fotografowani? – strach, lęk wobec niemieckiego oficera proszącego/rozkazującego? o pozowanie przed statywem, a może ciekawość na widok aparatu skrzyniowego, a może zwykłą obojętność przypisaną pogodzonemu z losem człowiekowi? Wiem jedno – opublikowane portrety Pana Maxa są … ludzkie.  
Zdjęcia udostępnione zostały na stronie "Lublin. Pamięć miejsca", prowadzonej przez Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN”. Dzięki pomocy prof. Urlike Grossarth z Drezna fotografie w 2009 r. trafiły do Lublina z Niemieckiego Muzeum Historycznego.