Fotografie nie oddają po prostu realistycznie rzeczywistości. To rzeczywistość jest oglądana i oceniana ze względu na wierność fotografiom (Susan Sontag, 1977)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lomo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lomo. Pokaż wszystkie posty
17 czerwca 2011
16 czerwca 2011
8 czerwca 2011
lomojoy
Ostatnio
fascynuje mnie w fotografii niedoskonałość materiału i narzędzi,
przypadek (najlepiej kontrolowany:), fizyczność obrazu. To niemal
taka pierwotna, zabawa z „photographos” i odkrywaniem jego
istoty. Stąd te instaxy, lomo, smeny....:) .Mentalnie odchodzę od cyfry i przyznaję -czuję się z tym bardzo dobrze:). Film wymusza nowy rodzaj myślenia i kadrowania, wyostrza zmysły, ułatwia brutalną selekcję. Pomaga w rozwoju, o ile jesteśmy już w miarę świadomi tego, o co w tej całej przygodzie z fotografią idzie. Banał, wiem o tym....:)
Kilka
dni temu po raz pierwszy załadowałem - do nabytego 15 lat temu
drogą należności za kilkuzłotowy dług - „drogeryjny” film
kolorowy made in Japan. Przeglądając skany, cieszyłem się jak
dziecko z nowej zabawki. „To jest to” - rozmyślałem pomijając
pieniste machiatto. - „Im prościej, tym lepiej” - mruknąłem do
roześmianych turystów zza Odry.
Czuję,
że od dziś malutki czarny lomo będzie moim trzecim, piątym,
dziesiątym okiem....a ta winieta, zabarwienia, bliki i
duszki....ech....cudowny creme de la creme.
Subskrybuj:
Posty (Atom)